W korku na autostradzie A4 utknął kierowca busa. Transportował on do szpitala dziecko, które wcześniej podłączył do respiratora. Ponieważ każda sekunda była na wagę złota, policjanci eskortowali pojazd, jadąc pod prąd do najbliższego zjazdu.
Do zdarzenia doszło w niedzielne (29.10) popołudnie. Po godzinie 17 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach otrzymał zgłoszenie o zdarzeniu na autostradzie A4, w okolicy Kozodrzy, w gminie Ostrów.
Wypadek na autostradzie
Jak ustalili policjanci, 41-letni kierowca skody, z niewiadomych przyczyn, zatrzymał się na lewym pasie ruchu. Za nim zatrzymała się 28-latka kierująca mercedesem.
Na oba pojazdy najechało renault, kierowane przez 68-letniego mężczyznę. Wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Do szpitali przewieziono kierowców renault i mercedesa.
Autostrada w kierunku Rzeszowa przez kilka godzin była zablokowana.
Jechał do Sanoka
Kiedy funkcjonariusze prowadzili czynności związane z tym wypadkiem, zadzwonił do nich kierujący busem marki Mercedes. Mówił, że utknął w korku na autostradzie.
Okazało się, że mężczyzna przewozi w samochodzie dziecko podpięte do respiratora, w którym kończy się bateria, urządzenie miało działać jeszcze tylko przez ponad godzinę. Kierowca jechał do szpitala w Sanoku.
Dyżurny zareagował błyskawicznie. Wysłał patrol, który z użyciem sygnałów świetlnych i dźwiękowych, umożliwił kierowcy mercedesa zawrócenie na autostradzie.
Policyjna eskorta
Korzystając z utworzonego korytarza życia, funkcjonariusze eskortowali go, jadąc pod prąd, do najbliższego zjazdu.
Po opuszczeniu autostrady, kierowca podziękował policjantom i dalej pojechał sam.