Jan Ziajor (na zdjęciu), radny, a zarazem sołtys Szkodnej, domaga się inwestycji drogowych w jego miejscowości. Urzędnicy odpowiadają mu, że najpierw muszą rozwiązać tam problemy prawne i własnościowe, a dopiero potem mogą kłaść asfalt.
Spór o inwestycje w Szkodnej wybuchł na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Sędziszowie Młp.
– Swojego czasu pytałem się pana burmistrza o inwestycje w mojej miejscowości. Odpowiedział, że w miarę upływu czasu będą wnoszone na sesję wydatki na ten cel. Nie ma ich, a widzę, że zwiększają się wydatki na drogi w innych miejscowościach – irytował się radny Jan Ziajor.
Burmistrz Bogusław Kmieć nie krył zaskoczenia.
– Cały czas w moim gabinecie rozmawiamy na temat pana miejscowości. Doskonale pan wie, że z tymi inwestycjami; szczególnie tymi, o której panu chodzi, są problemy dotyczące własności. Dochodzimy do pewnych konsensusów.
– Wypracowaliśmy pewne kroki, które zmierzają do tego, żebyśmy mogli jako gmina stać się właścicielem tych gruntów. Liczę tu również na pana pomoc. Może dzięki pomocy pana, jako sołtysa i zarazem radnego, uda się przekonać niektórych mieszkańców, żeby zbyli część swoich nieruchomości – zaznaczył burmistrz.
Nie przekonało to jednak Jana Ziajora:
– Myślę, że inwestycje, które są planowane w mojej miejscowości, niewiele się różnią od tych, na które podwyższamy środki. Widać to po wydatkach na wykup nieruchomości. W Szkodnej jest z tym nawet łatwiej, bo żaden z właścicieli nie upomina się o odszkodowania – mówił.
Jeden z kierowników urzędu tłumaczył, że środki na wykup gruntów, o których mówił radny Ziajor, dotyczą inwestycji, które realizuje się mocą specustawy. Natomiast w innych sytuacjach, abyśmy mogli wybudować drogę, musimy być jej właścicielem.
W Szkodnej, jak dalej przekonywał urzędnik, są pasy drogowe, których właścicielem jest gmina, ale one są o szerokości dwóch metrów. Aby cokolwiek sensownego zrobić na tych traktach, trzeba być właścicielem co najmniej pięciometrowego pasa.
Dodaj komentarz