Ceną za podwyżki będą zwolnienia w szpitalu?

Sędziszowski szpital przejmie budynek po szkole nr 2

Starosta Witold Darłak nie szczędzi ostrych słów, komentując ustawowe podwyżki dla pracowników służby zdrowia. Pieniądze na ten cel są zbyt małe. Konsekwencją tego może być redukcja zatrudnienia w Szpitalu Powiatowym w Sędziszowie Młp.

Sejmowa ustawa weszła w życie 1 lipca 2022 roku. Gwarantuje ona pracownikom służby zdrowia wzrost ich najniższego wynagrodzenia zasadniczego o 17-41 procent, czyli w szczególności:




  • lekarze specjaliści I stopnia – wzrost o 2 009 zł (z 6 201 zł do 8 210 zł),
  • lekarze specjaliści II stopnia – 1 441 zł (z 6 769 zł do 8 210 zł).
  • opiekuni i technicy medyczni ze średnim wykształceniem – 1 097 zł (z 3 772 zł do 4 870 zł).
  • ratownicy medyczni i pielęgniarki ze średnim wykształceniem – 1550 zł (z 3 772 zł do 5 323 zł),
  • magistrzy pielęgniarstwa, fizjoterapeuci, farmaceuci i diagnostycy laboratoryjni ze specjalizacją – 1 827 zł (z 5 478 zł do 7 304 zł).

Środki na ten cel mają znaleźć się w nowych wycenach świadczeń. Tyle że, zdaniem dyrektorów większości polskich jednostek medycznych, proponowane przez Narodowy Fundus Zdrowia kwoty w żaden sposób nie pokryją kosztów, które wynikają z narzuconych odgórnie przez parlament podwyżek.

Taka sytuacja ma miejsce także w Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Ropczycach, w którego skład wchodzi  Szpital Powiatowy w Sędziszowie Młp. Starosta Witold Darłak twierdzi, że pieniędzy z NFZ na podwyżki z starczy jedynie na dziewięć miesięcy.




– Rząd to zaproponował, a Sejm przyjął. Problem w tym, nie ma źródeł finansowania. Nasz ZOZ ledwo zipie. Pan dyrektor dwoi się i troi, żeby to wszystko jakoś połapać. Za chwileczkę może mieć jednak duży problem, bo kierowany przez niego zakład może stracić płynność finansową – przestrzega Piotr Bała, przewodniczący Komisji Zdrowia Rady Powiatu.

Starosta przyznał, że jest problem.

– Nie może być tak, że personel ma ustawowe prawo do wynagrodzeń w określonej kwocie, a dyrektor nie jest w stanie tego zrealizować. Ja tego kompletnie nie rozumiem. Zobaczymy, czym się to zakończy. W takiej sytuacji jest wiele szpitali w Polsce. Rząd musi coś z tym zrobić, bo to jest nie do ogarnięcia – złościł się Witold Darłak.




Sytuacja jest bez wyjścia, bo z jednej strony są niewystarczające środki, a z drugiej – ustawa, którą ZOZ Ropczyce musi zrealizować. Co więc zrobić? Starosta nie wyklucza redukcji zatrudnienia.

– Jedyne co byłoby możliwe w tej sytuacji, to zwalnianie pielęgniarek, których tak nawiasem mówiąc jest trochę za dużo. Ale nikt o takim zwalnianiu nie mówi, ani też mówić nie chce. Niemniej jednak jeśli nie zwiększymy kontraktu, to może i tak trzeba będzie zrobić. Nie wiem. To będą trudne decyzje po stronie dyrektora. Parlamentarzyści są o tym poinformowani, wiedzą o tym.  Sytuacja jest trudna i nie wiadomo, w którym kierunku się rozwinie




– Gdyby te podwyżki zostały inaczej wprowadzone, to można byłoby negocjacje prowadzić. A tak, to jesteśmy w klinczu, że nie wiadomo, co robić. Jeśli dyrektor podpisze umowę na pieniądze z NFZ na podwyżki, to wystarczą one na 9 miesięcy. Jeśli nie podpisze, to zagrożony będzie cały kontrakt dla ZOZ – dodał Darłak.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.